piątek, 26 października 2012

Szczęście


Kilka ciepłych słonecznych dni, choć już zaczyna się jesień. Drzewka na pobliskim placyku nagle zmieniły kolor na ciemny bordo. Brazylijski ambrowiec na podwórku przedszkola jest cały intensywnie różowy  (wśród jesiennych liści to rzadki kolor). Z ozdobnej japońskiej wiśni opadają pojedyńcze liście o bardzo ciekawych deseniach.  Reszta – w zasadzie bez zmian, i trawniki nadal świeżo zielone. I niebo niebieskie bez chmurki (i bez chemitrails – nie widziałam ich dużo tego roku).

Odpoczęłam. Gérard wyjechał z psem na kilka dni do Normandii. Zostałam sama w domu pod pozorem zaziębienia. (Albo przemokłam gdzieś wcześniej, albo to te nowe tabletki od kardiologa? Skuteczne, ale w objawach ubocznych obklejają mi oskrzela jakimś przeźroczystym żelem, co muszę wykaszliwać. Cóż, starość nie radość. )

Wysprzątałam trochę i natychmiast znikł ten zapach psa, co czasem do mnie dolatywał bardzo dobitnie. Pewnie jak nasika w łazience, to chociaż tam zaraz sprzątnę, to mu zostaje na łapach...  A podobno tej niedogodności mam na parę miesięcy. No cóż, przeczeka się. Wyraźnie widzę, że z Gérardem i z jego psem czuję się lepiej, mam wyższy poziom szczęścia.  "Odrobina mężczyzny na codzień"? jak pisze livebear? I właśnie ten, co go chcę a nie byle kto. (Kocham go czy co?) 
Teraz, gdy jesteśmy od siebie dalej, co dzień dostaję telefon z serdecznościami. (Miło, podbudowuje.)
Myślę, że razem jesteśmy nieco za stłoczeni, brak prywatnej przestrzeni. Na szczęście mamy odmienne sposoby bycia, nisze czasowe (on zasypia z kurami ja noce na komputerze) – tak, że się chyba uda razem dotrwać do wiosny w ciepłej ciasnej klatce i się nie zagryźć. Na razie oboje staramy się sobie nie przeszkadzać czy iść na rękę.

Właściwie jest mi wspaniale. Ten "podwyższony poziom szczęścia", aż nie jestem do niego przyzwyczajona. Przypomina mi się powiedzenie mojej mamy: "Zapomniałam, czym się miałam dzisiaj martwić..."
Bawię się na kompie. Znalazłam forum aspergera i czuję się tam dobrze. (To taka lekka odmiana autyzmu z nienaruszoną inteligencją.) Okazuje się, że i ja mam pewne objawy: tę nadwrażliwość na hałas i pewną aspołeczność. (No popatrz: tyle lat przeżyłam i dopiero teraz się dowiaduję, że teraz to w psychiatrii prawie jednostka chorobowa! Lub może: mam lekką hipochondrię i sobie to wmawiam?)  W każdym razie piszą tam normalni inteligentni ludzie, a dzięki niskiemu poziomowi emocji wypowiadają się tak niesłychanie logicznie, że człowiek ma wrażenie rozmowy z robotem. Skarżą się na trudności z odczytywaniem emocji rozmówcy, co im utrudnia stosunki społeczne. (Ale brak rączki czy nóżki byłby chyba gorszym nieszczęściem?)  Praktycznie, nie wiedząc co może rozmówcę urazić, są aż przesadnie uprzejmi i grzeczni.  Stąd ich  forum jest miłe i sympatyczne.
Właściwie jest mi teraz tak dobrze, że chyba powinnam odprawić jakąś ceremonię dziękczynną (prywatny Thanksgiving Day)?. Podziękować niebu za wszystko co mi zsyła i poprosić, żeby nadal tak było. Tak wygląda moja "modlitwa".
25/10/2012


Live i fallen!  W Poznaniu w nowej części Ogrodu Botanicznego jest cała alejka ambrowców! Równolegle do Dąbrowskiego w kierunku Polskiej.  
(Ale kiedy botanik na zimę zamykają? Koniec września czy października? Pamiętam, że właśnie w tym czasie spadały kasztany jadalne.)  26/10/12  


2 komentarze:

  1. Zajrzyj prosze na:
    https://plus.google.com/photos/111791387064742346624/albums/5803354350965149937?banner=pwa
    Ja tez wlasnie myslalem o Ogrodzie Botanicznym w Poznaniu.
    Odkrylem dzis Twojego bloga i zaczynam czytac ze smakiem.
    Anto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Botanik zamykany chyba z końcem października właśnie.
    A o swej nowej dawce szczęścia piszesz tak ciepło, że aż mnie się jakoś tak lekko na duszy zrobiło :), odprawiaj te modły dziękczynne i jak najbardziej pros o jeszcze, to takie ciepłe i fajne jest :)

    OdpowiedzUsuń