sobota, 13 października 2012

Nie ma pracy


Gérard mi tłumaczy sytuację w Polsce (bo pytałam. Kontynuacja mego wpisu u bizarre.blog.pl:
"Agent ubezpieczeniowy, zarządzanie handlem... Próby, w łańcuchu pośredników, uszczknięcia i dla siebie kawałka tortu.  Wszystko przekładanie papierków, niczego nikomu z tego nie przybędzie. Dlaczego to się jeszcze nazywa "pracą"?
Za "moich czasów" praca była w PRODUKCJI, w wytwarzaniu jakichś użytecznych dóbr – i PRL miała przemysł ciężki, kopalnie, stocznie, olbrzymie zakłady przemysłowe... Gdzie to wszystko przepadło? Przecież nie było wojny?
Była praca w usługach (także: użytecznych społecznie: lekarz, nauczyciel, prawnik).
I ten podział prac figurował zaraz na wstępie wykładów o socjalistycznej ekonomii, stąd pamiętam.
Kto dziś WYTWARZA jakieś dobra użytkowe a ile osób na nim żeruje? 
Kilka lat temu, w Polsce, znalazłam wspaniale okulary, z uprzejmym i fachowym badaniem wzroku, z wyborem oprawek jak od Diora, do odbioru za kilka dni  – i zapłaciłam coś 30 złotych. A gdy, zdziwiona ceną, zapytałam dlaczego tak tanio, usłyszałam:
- Bo sami te oprawki produkujemy. Łańcuch pośredników pomijamy. " )
We Francji to samo. Nawet produkcję samochodów (Renault czy Citroëna?) zamykają.
- Czyli wszystkie zdobycze socjalne (płatny urlop, 8-godzinny dzień pracy) przepadły? Bo w Azji za garść ryżu pracuje się cały dzień?
- Francuskie kopalnie węgla (były na północy w Lille) wykupił hinduski Mital(?) i zamknął. Bo nierentowne.
- Lecz skoro kupił, wyrzucił pieniądze, to na tym stracił?
- Nie, w ten sposób pozbył się konkurencji.  A produkuje, za garść ryżu, w Azji.
- Bez pracy ludzie biednieją, w końcu wyjdą na ulicę.
- Skończy się terrorem i dyktaturą, jak terror Robespierre'a wydał Napoleona.
- A ten przeniósł wojnę na zewnątrz (ostatni ratunek na wewnętrzne zamieszki) i wciągnął w nią całą Europę.
- Dawniej można było się odciąć, zamknąć i produkować u siebie, jak Islandia. Ale dziś globalizacja, cały świat połączony, projekty wyjścia z Unii nie mają szans.
- Czyli: następuje wyrównanie poziomów. Nie boję się biednych: póki im się powodzi lepiej, póki mają nadzieję, są zadowoleni.  Biednych jest dużo i zawsze służyli za armatnie mięso. Boję się tych bogatych, rozgoryczonych, co tracą swoje przywileje, do których byli przyzwyczajeni.  To USA w obronie swojego "modelu życia" prowadzi wojny na całym świecie.
Dlaczego upadła cywilizacja egipska?  Tam była także nierówność społeczna (materialna, ale także w dostępie do informacji). Kasta kapłanów podobno rozwiązywała równania nawet trzeciego stopnia, a prosty lud nie umiał czytać i liczyć. A wiedza "jak ryby łowić" jest ważniejsza niż posiadanie dziś jednej rybki w garnku. W czasach PRL-u, gdy wszyscy żyli na jednakowym poziomie materialnym (brak bezrobocia, mniej więcej równe płace, gdy większy metraż to dokwaterowanie) - jedynym wyróżnikiem pozostawało wykształcenie (stąd kult magistra) i każdy starał się dać jak najlepsze wykształcenie swym pociechom.  I dzieci, które to dostały (języki, umiejętności, szacunek do pracy, dobre wychowanie) radziły sobie potem wszędzie, nawet na emigracji czy innym wyjeździe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz