sobota, 18 maja 2013

Barycentrum (Nieznane słowa.)


Nieznane słowo. Dopiero wczoraj usłyszałam (czy: przeczytałam) jego znaczenie.Dla pewności musiałam zajrzeć aż do Wikipedii, choć ruchomy obrazek Robaksa na blogu Arkadiusza Jadczyka  ( http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/507927,bladzac-po-okregu ) wyjaśniał od razu wszystko.  (Też nadal nie umiem wklejać ruchomych obrazków a nawet zwykłych – to po prostu z lenistwa, powinnam wpaść w kompleksy.)
Barycentrum – środek ciężkości dwóch mas krążących wokół siebie. Po trajektorii wokół Słońca nie krąży środek Ziemi, lecz barycentrum układu Ziemia-Księżyc. A niedawno mi przypomniano, że planety okrążają słońce nie po okręgach, lecz po elipsach, na których ich prędkość obiegu jest zmienna, tylko pole w jednostce czasu jest stałe.
A masy planet i ich wzajemne ustawienie wpływają trochę też na ruch w przestrzeni naszego słońca – i w googlach mogę obejrzeć na schemacie jak samo słońce zmieniało nieco swoje położenie wokół swej trajektorii wokół centrum galaktyki w latach 1945-1995... 
Obroty sfer niebieskich są szalenie skomplikowane.
A jeszcze orbita Plutona jest nie wiadomo dlaczego nachylona pod kątem 17° w stosunku do reszty, i zbyt wąska, nieraz przecina orbitę Neptuna i w ogóle to nie jest 1 Pluton, ale 5 planetoidek wokół wspólnego środka masy... I są różne terorie na temat perturbacji orbity Merkurego. 
A na temat obliczeń trajektorii lotów, algorytmów i metod, to po pierwszych pracach teoretycznych – niewiele więcej w necie znajdę. Praktyczna wiedza o wystrzeliwaniu sputników, sond kosmicznych – by właściwie nabierały odpowiedniego kierunku i przyspieszenia w pobliżu jakiejś masy (astronawigacja), rakiet balistycznych – podobno jest tajna czy dostępna jedynie NASA (to z innych rozmów fizyków).

Uczę się całe życie. I wszystko jest ciekawe. Nowe słowa i nowa informacja na ich temat.
Ale widzę, że słowo "barycentrum" pojawia się we francuskim  programie liceum czy na I roku studiów – więc tu była luka w moim wykształceniu.
Poprzednio takim nowo poznanym słowem było "aporia". Słowa tego często używał śp. Stanisław Heller  a stosował Platon w swoich argumentacjach. Znaczenie i zastosowanie najlepiej wyjaśnił mi kongolańczyk z doktoratem prawa na Sorbonie i zupełnie nieprawdopodobnym nazwisku (może odnajdę linka). Chodzi o takie naprowadzenie adwersarza właściwymi pytaniami, by sam zmienił zdanie – bo tylko wtedy zostanie naprawdę przekonany.
A jeszcze wcześniej chodziło o "drala", słowo tybetańskie, co nie ma w językach europejskich odpowiednika...  Prywatie sobie tłumaczę "siła psychiczna potrzebna do spełniania się życzeń". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz