wtorek, 1 października 2013

Umarł Jacques, ogrodnik Karma-Lingu.

 Zadzwoniła Mamô, już po północy.  Umarł Jacques, ogrodnik Karma-Lingu. Spalenie ciała w Chambèry (rodzina) a na Karma-Lingu mała ceremonia. Dziś o 14-tej, mogę się w medytacji przyłączyć.
Bardzo go lubiłam i on mnie też lubił. Dostałam od niego albumik o florze alpejskiej, a on pocztówkę ode mnie podobno trzymał na swoim ołtarzu. Zabraknie na Karma-Lingu jego postaci w tle. Uczył mnie przycinać róże, grabić japoński kamienny "ogród wspomnień", razem zastanawialiśmy się jak przesadzać bambusy, lubiłam pracować pod jego kierunkiem. Raz przycinał tuje, a ja je zaraz zbierałam na taczki, odwoziłam "tam, gdzie się trupy pali" i spalałam.  Ogień był wspaniały, gałązki tuj, pełne olejków eterycznych, płonęły z trzaskiem i pachniały. (Ten wspaniały ogień jemu zawdzięczałam.)
Mój ukochany stary żółw! Jego stara głowa na pomarszczonej szyi przypominała mi tego żółwia, co pod czterema słoniami podtrzymuje świat. Interesował się Nagami, wężami które strzegą podziemnych skarbów.
Zaraz po przyjeździe starsze panie mi szepnęły, że jest osobą bardzo uduchowioną i że w jego pobliżu medytacja idzie lepiej. Osoba skromna, cicha  i święta (jak teraz zauważam). Był inwalidą, kulał na obie nogi, pod koniec życia doglądanie olbrzymiego terenu go męczyło. Już po moim odjeździe (długa nieobecność) zrobił te 3 (prawie cztery) lata odosobnienia i został nadjorpą (grzecznościowo: lamą). Odtąd miał prawo do szat buddyjskich. Gdy wpadłam 2 lata temu, prowadził medytację wieczorną.

Teraz nie żyje. Mamô mnie zawiadomiła.  Zaskoczenie, tkliwe wspomnienia – ale smutku nie było? Na jego poziomie duchowym już się nie "umiera" ale się "opuszcza ciało". Z pewnym détachement czy jest się w nim, czy poza. Jest moim przyjacielem, to ważne i miłe. W tej chwili jego pobyt w tym ciele się zakończył. Dlatego, po słowach zaskoczenia, zamiast jakiegoś "łączymy się w nieutulonym smutku" (smutku nie było!) wyraziłam dla Jacquesa życzenia "szczęśliwej podróży" i pewność, że w bardo sobie doskonale poradzi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz