wtorek, 9 lipca 2013

Grebiennikow (1)

Wyjazd w teren przerwał mi po 2 dniach dyskusję o Grebiennikowie, u profesora Jadczyka na salonie24.pl, wpis http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/518080,wiktor-grebennikow-latajacy-entomolog i poprzedni.

W międzyczasie próbuję trochę opowiedzieć Gérardowi:

- Ja tego nie czytałam, kto inny podał, że...

Dziś (9/7/2013) przeczytałam: "Moje uniwersytety"  http://www.litmir.net/br/?b=169971&p=1 , po rosyjsku. Wspomnienia z kilku lat łagra, radzieckich obozów koncentracyjnych.  W 1947 dostał wyrok  śmierci, zamieniony na 20 lat gułagu. Za co? Sfałszował kilka czy kilkanaście talonów na zakup 300 g chleba. Za uzyskane pieniądze zamierzał kupić bilet do Aszchabadu, gdzie miał obiecaną pracę w astrofizycznym laboratorium. Przypisano mu wszystkie wielotonowe przecieki chleba na lewo w mieście. Pół roku najgorszego więzienia, potem proces który trwał 10-15 minut. Prokurator żądał rozstrzelania. Zamieniono na 25 lat gułagu. Zażartował z goryczą:

- Mam tylko 20 lat. Wasz wyrok, sędziowie, jest niesymetryczny...

Dostał 20. Po kilku miesiącach kartki na chleb zniesiono. Prokurator się powiesił. Lecz jego nie wypuszczono, objęła go dopiero amnestia po śmierci Stalina (w czerwcu 1953).

Pisząc to (podaje) ma 61. Do teraz ma koszmary, że czasy się zmieniły i znowu jest w łagrze. Po takim śnie przez pół dnia nie może się zabrać do pracy. Żyje w dwóch rzeczywistościach: obecnej i tamtej.

Sprawozdanie krótkie, właściwie tylko notatki, lecz dobitne. Jeden obraz zastąpi 1 000  słów. Celne słowo: " ... a ludzie znowu zaczęli mówić szeptem i się rozglądać"  - o zmieniających się nastrojach politycznych i związanej z nimi wolności słowa.

Gérard się oburza:

- Co ty mi tu opowiadasz? "Nędzników"? To stare historie...

Gérard jest Francuzem.

 

Ale dlaczego mówimy o Grebiennikowie? Został entomologiem, prekursorem ochrony insektów, zakładał dla nich pierwsze rezerwaty. Otóż napisał książkę "Mój świat" , której V-ty rozdział uzyskał duży rozgłos w internecie.  Link do polskiego tłumaczenia tutaj: https://sites.google.com/site/waldemartlumaczenia/home a tu francuskie, szersze, bo z dodatkiem i ilustracjami: http://quanthomme.free.fr/energieencore/grebennikov.htm . A tu po ang (gorsze, ale są ilustracje): http://www.keelynet.com/greb/greb.htm .

Prof. Jadczyk (fizyk interesujący się pograniczem nauki) pisze:

"W rozdziale V książki „Mój świat” Grebennikow opisuje dwa zjawiska – nie jest przy tym jasne czy są związane ze sobą czy nie. Po pierwsze – efekty działania struktur porowatych – głównie na człowieka i na niektóre procesy nieodwracalne. Po drugie – efekty przezwyciężania pola grawitacyjnego. To drugie tylko po łebkach. To pierwsze z rysunkami i z objaśnieniami jak samemu się tym bawić.

Z przezwyciężaniem pola grawitacyjnego (antygrawitacyjne efekty chitynowych struktur owadzich) Grebennikov stał się sławny na całym świecie. Porównuje się go z Reichem, Staubergerem, przypina się do tego „pola torsyjne” Shipova. To ostatnie może świadczyć o tym, że coś w tych odkryciach Grebennikowa może być ciekawego, bo po co by inaczej wprowadzać ludzi błąd, wpuszczać w maliny z „polami torsyjnymi”."
 Otóż Grebiennikow podaje, że podpatrzywszy budowę owadzich skrzydeł, zbudował na ich wzór latającą platformę. Prawda to czy fikcja literacka? Antygrawitacja? UFO? U Jadczyka dyskutują naukowcy.
Ja oczywiście dorzucam swoje 3 grosze:
"Panowie, obśmiać i skreślić najłatwiej, ale skoro dyskutują tu fizycy i matematycy znający swoje dziedziny a także granice dzisiejszej nauki (wiemy, że jest wiele spraw jeszcze niewyjaśnionych przy aktualnie obowiązującym paradygmacie) – dorzućmy, z czym nam się to kojarzy, może wspólnie coś się wyjaśni. Zróbmy burzę mózgów, w końcu temu służą wspólne dyskusje. 
Ja o Grebiennikowie już kiedyś usłyszałam. Prawdopodobnie była wzmianka o nim w "Наука u Жuзнь" (sprzed 1980). Pamiętam brzeg rzeki przeszyty dziurami, owady – lot trzmiela jest też niewytłumaczalny aerodynamicznie (teoretycznie jest za ciężki, a jednak lata), zauważenie zmniejszonej wagi? grawitacji? (wrażenie subiektywne, wytłumaczenie czy choćby termin naukowy dorobione na siłę). 
To my krzyczymy o antygrawitacji (co należy do tematyki SF), on sam mówi raczej o geometrii przestrzeni (nauka jeszcze nie istniejąca, zaczyna ją Haramein). Grebiennikow zauważył jeden z jej efektów i być może nawet prywatnie wykorzystał. 
Ten teren podziurawiony na brzegu rzeki, wiązka słomek w proponowanym doświadczeniu mi się kojarzy z działem do rozwiewania chmur orgonem Reicha. (Też para-science, czy to działa – nie wiem, osobiście nie wypróbowałam.) "
Nickowi BJAB platforma Grebiennikowa kojarzy się z segwayem (nowy gadżet do poruszania się po mieście).  HOBBYSTA ma "wrażenie że mamy tu do czynienia z tzw. jonolotem, czyli efekt Biefelda-Browna. Różnica tylko taka, że żuczek machając skrzydełkami przepompowuje powietrze pod osłonkami chitynowymi. W tym linku,który podałem Panu są zdjęcia z mikroskopu takich osłonek. Maja one maleńkie ,ostre wypustki. Jest to taki grzebień do zbierania ładunków, tak jak w maszynie van der graffa."
Na forum KOD CZASU http://kodczasu.pl/viewtopic.php?t=1729 , gdzie dyskutowali o Grebiennikowie, jest rysunek sugerujący ładunki elektryczne na latającym żuczku.
(Nina2 1.07 23:49): "Przeczytałam "Rozdział V" na https://sites.google.com/site/waldemartlumaczenia/home . Pełno skojarzeń. Muszę to uporządkować.
Pierwsze wrażenia: ekstrasensor z naukowym zacięciem. Zauważył czy odkrył coś i bada dalej, próbuje zrozumieć, wyjaśnić. Fale, de Broglia czy inne, to tylko jego przypuszczenia. 
Ograniczmy się tylko do faktów, zresztą subiektywnych: dziwne wrażenia w ciele na zboczu, potem w domu pod wpływem starego gniazda os. Przyrządy (może nie te właściwe) nic nie wykazują, ludzie (lub, jak wspomina, organizmy żywe) coś wyczuwają. 
To "wyczuwanie" to bardzo indywidualnie urozmaicone (Grebiennikow jest ekstrasensorem).
Jeden dostaje migreny, drugi nic nie poczuje. Sama widziałam, jak staremu różdżkarzowi różdżka w rękach latała, a mi nic. Nawet jak położył swoje dłonie na moich, to miałam wrażenie, że to on mi je wykręca. A i on powiedział, że zaczął być na to wrażliwy dopiero po 60+. 

Dwie uwagi; które uważam za znaczące: "Okazało się, że „słup” albo „promień” EPS silniej działa na żywe organizmy wtedy, gdy skierowany jest w stronę przeciwległą Słońcu, a także w dół, do środka Ziemi." 
Tu widać, że informacja pochodzi z własnych doświadczeń. (Cokolwiek to jest, ten słup czy promień EPS. Ja nie wiem, lecz ktoś inny może z tej informacji skorzysta. Tzn inny ekstrasensor, oni często pracują jako healerzy, "Nieznany Świat" co miesiąc zamieszcza informacje o takich. ) 
i
" Okazało się, że w silnym polu EPS czasami zaczyna zauważalnie „okłamywać” nas zegar – i mechaniczny, i elektroniczny – nie inaczej jak zadziałał tu również Czas."
Także własne spostrzeżenie. O tym mi mówili znajomi, którym "paranormal" działał, różne przewidywania przyszłości, widzenie na odległość wypadków itp. Źe zegarki im się rozregulowują a nieraz inna elektronika też. Właściwie b.częsty skutek uboczny. "


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz