Pierwszą kukułkę słyszałam 15/4,
byliśmy w Normandii. Teraz w czasie pełni księżyca (24-25/4/13) były takie
upały, że zdychaliśmy w cieniu i w mieszkaniu, dopiero o zachodzie słońca mogłam
wyjść na spacer z psem. (Pogoda na plażę czy na rzeźkość Szwajcarii, gdzie
zaśnieżone Alpy odbijają się w jeziorze,
a ja tu...)
Biedna Suif. Jest dorosłą
dziewczyną w kwiecie młodości, a tu nawet spuścić jej ze smyczy by pobiegała z
innymi psami nie wolno. Niedługo zaczną się nią interesować wszystkie samce. I
tu, okazuje się, zapytałam w aptece – nie ma już pigułek antykoncepcyjnych dla
piesków i kotków. Za czasów Idy, jej babki, kupowało się to w aptece za parę
groszy, bez recepty. i dawkowało przez kilka dni wg wagi ciała. Pomagało.
Teraz trzeba podobno przejść
przez weterynarza (wizyta płatna, drożej niż człowiek) i zamiast pigułek
proponują zastrzyki lub sterylizację chirurgiczną...
- Dlaczego tak? - zapytałam
sąsiadki. (Przypuszczam, że zmowa weterynarzy, żeby więcej zarobić.)
– Wysterylizowany pies żyje parę
lat dłużej. I zapobiega to rakowi piersi.
- Ale wysterylizowany kot
jest idiotą! Ja chcę mieć inteligentnego psa i w komplecie.
Sprawdzam na necie. Nie ma raka piersi tylko jeżeli sterylizacja
nastąpi przed pierwszą rują. Potem prawdopodobieństwo maleje i po czwartej już
nie ma różnicy. Za to zwiększa się prawdopodobieństwo chorób pęcherza,
nietrzymania moczu itp.
Lecz niepożądana ciąża skończy
się utopieniem szczeniąt. Gérard umie zabijać, lecz szok dla dzieci i dla mnie.
Tak źle i tak niedobrze.
Doinformowuję się. Najczęściej
stosują wycięcie jajników (często razem
z całą macicą) i (rzadko) tylko podwiązanie jajowodów. Wtedy hormony działają,
suka nadal ma cieczkę, jest atrakcyjna dla piesków – tylko w ciążę nie zajdzie.
Lecz jeśli, gdy będzie już stara, będziemy chcieli po niej córeczkę?
U Marty ich bokserka Saba już
skończyła 7 lat. Latem w Polsce zakochała się w jakimś psie. Pierwszy poród w
tym wieku, trochę za długi i trudny. Piesek nie przeżył, lecz dwie dziewczynki
– OK. Zatrzymano jedną, bo Rysiek kocha ją jak własne dziecko. Ma już kilka
miesięcy, na razie jest "pisse partout" (siusia wszędzie – musiałam
wyprać dywan i wyrzucić materac) lecz świetnie bawi się z naszym psem.
Co jeszcze? Te pola Hellingera,
Sheldrake, KAP1 przypomniał Colina Wilsona, ja w przelocie w Horizonie kupiłam
garść książeczek z tej serii para-nauk a tam Denis Saurat (Colin Wilson też
mówi o nim) – o rany! Zmiana paradygmatu? Ależ mnie oszukiwali? Byłam
niedoinformowana?
Mój ulubiony wampirek ma
trudności z matematyki i prawdopodobnie zostanie na drugi rok w tej samej klasie
CM2... Przykrość. Rodzice to przyjmują
filozoficznie, chyba tylko ja się tym martwię. Chyba można coś zrobić? Jeszcze czas, jeszcze będą wakacje? Prywatne
korepetycje? Szkoda, że mieszkam tak daleko.
No i w salonie24.pl wspaniałe
dyskusje (od kilku lat!) z których bardzo niewiele rozumiem.
A przez to obcięcie linków na
blogu.pl straciłam linka do najwspanialszych wykresów wszystkich funkcji
matematycznych – ruchome, kolorowe, trójwymiarowe, radość estetyczna, dziś mi to było potrzebne. Pamiętam tylko,
że stronę stworzył profesor matematyki w jakimś liceum w Paryżu... Czy nie Henri IV?
Może znajdę przez google? Ale jak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz