Za szybko następują wiadomości, potem chaos,
brak notatek. W tym roku chyba zmieniłam paradygmaty? Nawet nie zanotuję, gdzie
co czytałam, zapomnę, potem linki nie do odszukania. Rozpraszam się na drobne. Wiem, że już kiedyś o
Snergu i Lakhovskym pisałam (lub zostało w notatkach?). A teraz? Na Kodzie
Czasu mądrzy ludzie dyskutowali beze mnie, chciałabym tam dorzucić i swoje trzy
grosze. I szlag mnie trafia na Onet – sprzedano platformę temu Springerowi od
najgorszych szmatławców. Zniszczono ludziom blogi, wymazano linki – dobre kilka
lat zainteresowań i podręczna biblioteka przepadła; rozerwano blogosferę –
straciłam wirtualnych przyjaciół. Wszystko po to, by nas przymusowo, bo nie
można się wynieść, zasypywać reklamami.
Przykrość, jakby na raz stracić notes i telefon z
adresami. A także podręczne notatki ze studiów. Ci ludzie,
programiści Onetu, wstydu nie mają! Robili to za pieniądze, bo im za to płacą,
a czasy są ciężkie...
Szkodnictwo za pieniądze. Zabrali ludziom przyjaciół, zniszczyli ich
dorobek kulturalny – bo wiele ciekawych blogów w zamieszaniu padło. Już raczej
nie będą dostępne.
A o Lakhovskym to chyba przyjdzie
mi napisać monografię... Niegdyś z pisaniem pracy magisterskiej miałam taki
upierdol, że powiedziałam sobie: dosyć, wystarczy, nigdy więcej. Lecz jeśli
nikt tego nie zrobił przede mną a ja chcę to wiedzieć, to muszę chyba sama...
Jak mówię: za szybko, to znaczy, że ja jestem spóźniona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz