wtorek, 22 października 2013

Za szybko

Za szybko następują wiadomości, potem chaos, brak notatek. W tym roku chyba zmieniłam paradygmaty? Nawet nie zanotuję, gdzie co czytałam, zapomnę, potem linki nie do odszukania. Rozpraszam się na drobne. Wiem, że już kiedyś o Snergu i Lakhovskym pisałam (lub zostało w notatkach?). A teraz? Na Kodzie Czasu mądrzy ludzie dyskutowali beze mnie, chciałabym tam dorzucić i swoje trzy grosze. I szlag mnie trafia na Onet – sprzedano platformę temu Springerowi od najgorszych szmatławców. Zniszczono ludziom blogi, wymazano linki – dobre kilka lat zainteresowań i podręczna biblioteka przepadła; rozerwano blogosferę – straciłam wirtualnych przyjaciół. Wszystko po to, by nas przymusowo, bo nie można się wynieść, zasypywać reklamami.
Przykrość, jakby na raz stracić notes i telefon z adresami. A także podręczne notatki ze studiów. Ci ludzie, programiści Onetu, wstydu nie mają! Robili to za pieniądze, bo im za to płacą, a czasy są ciężkie...
Szkodnictwo za pieniądze. Zabrali ludziom przyjaciół, zniszczyli ich dorobek kulturalny – bo wiele ciekawych blogów w zamieszaniu padło. Już raczej nie będą dostępne. 
 A o Lakhovskym to chyba przyjdzie mi napisać monografię... Niegdyś z pisaniem pracy magisterskiej miałam taki upierdol, że powiedziałam sobie: dosyć, wystarczy, nigdy więcej. Lecz jeśli nikt tego nie zrobił przede mną a ja chcę to wiedzieć, to muszę chyba sama...

Jak mówię: za szybko, to znaczy, że ja jestem spóźniona. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz